Tarnicy zboczem zeszła zima ogarnęła wioski, miasta chłodnym żalem mocno trzyma mrozem w ziemię wrasta
zastygają przed nią rzeki więc San stężał cichym szumem letni upał tak daleki ciepło serca to rozumie
grudzień iskrzy się wesoło kolędę śpiewa wiatr bieszczadzki co na skrzydłach gra aniołom butnym ludziom zrywa czapki
zrywa czapki przed Dzieciną co się w szopie rodzi chociaż zboczem zeszła zima ciepło serca się rozchodzi
biały śnieg jak biały obrus zasłał zapach traw z połonin polem, lasem świat w pokorze Jezusowi się pokłonił...
Z tomiku "ogrody miłości" (2011)
Szept
nie płacz maleńka choć lat przybyło odsuń dręczące myśli one są minioną chwilą ukryj się w zieloności zwojach pozostań moja
zapachnij majem zakwitnij bzem chciej w tych łzach odnaleźć mnie ja chcę maleńka ja chcę wsłuchaj się w siebie znajdź zapomniane słowa patrząc mi w oczy wyszeptaj jestem twoja
przytul pragnienia do mojego ciała odgarnij splątane włosy ręką niech smutek zostanie jedynie przebrzmiałą piosenką otulę cię snem i sobą zabiorę w światy wielowymiarowe a gdy wrócisz twoje myśli będą już tylko moje