foto1
foto1
foto1
foto1
foto1

Słowo

Anna Tchórzewska-Roch

Anna Tchórzewska-Roch

Obejrzyj: "Mam takie miejsce" - słowa Anna Tchórzewska-Roch, muzyka i wykonanie Jerzy Gągoł

 

Z miesięcznika "Nasz Przemyśl" (luty 2015)

Oczekiwanie

Jeżeli przyjdzie…
powiem mu, że moje ciało stęsknione jego dotyków
nie było cierpliwe

jeżeli przyjdzie…
powiem mu, że roztrwoniłam słowa
przeznaczone dla niego

jeżeli przyjdzie…
powiem mu, że czekałam na niego całe życie

jeżeli…
jeżeli…
Przyjdzie.

 

Stara miłość

Nasza miłość już stara jest
wiele przeszła nim z nami osiadała,
z niejednego pieca jadła chleb
beczkę soli z tym chlebem zjadła.

Przez lata nabrała patyny.
Jest jak kapcie ciepłe, wygodne,
nie obnosi się z tym przed światem,
bo to dzisiaj jest takie niemodne.

Nie jest żądna władzy ani sławy
i gadżetów, by życiem się bawić.
Tej miłości, potrzebna jest …miłość,
jak tlen


Z miesięcznika "Nasz Przemyśl" (sierpień 2011)

         Szczęście

Nie pytajcie mnie co to szczęście
Nazwać go nie umiem
Wiem jednak gdzie ono jest…
W wiosennym deszczu
Psich oczach
Wiatru szumie
We łzach
Uśmiechu
Bolącym zębie
Czesaniu włosów
Każdym kolejnym oddechu
Kolorze kochanych oczu
W miarowym tykaniu zegara
W transformacji obłoków
Puszystym śniegu i w deszczu
W każdym kolejnym kroku
Jest jeszcze w skwarze słońca
Łyku wody
Smaku porannej kawy
Leżeniu na trawie i piciu soku
Z kotem zabawy
I jeszcze w wieczornej ciszy i łagodności poranka
A także w kropli słodkiej krwi, gdy pęknie ci w ręce szklanka
Jest tuż obok, we wszystkim…jeśli się tym cieszycie
Jest w tobie, we mnie, w nim
Szczęście to…życie

 

        Upał w Cisnej

W zacisznym kącie „Siekierezady”
Przycupnął mały rzeźbiony czort
Zwykle po nocy baraszkujący
Skrył się przed żarem w najdalszy kąt
Drewniane strzygi zgarbione śmiesznie
Ścierają z twarzy słonawy pot
Szukają cienia, gdzie by tu jeszcze
Nad Cisną zawisł słoneczny krąg
Zapach rozgrzanych bieszczadzkich łąk
Zniewala słodkim zapachem ziół
Każde stworzenie czeka na chłód
Na noc, na cień, na noc
A ja się kąpię w promieniach słońca
Wyciągam ręce odsłaniam twarz
Gładzę rozgrzane kamienie na stoku
W zimnym potoku zanurzam twarz
Słońce okrągłe jak bochen chleba
Wypełnia żarem najdalszy kąt
Niczego więcej mi nie potrzeba
Prócz śpiewu ptaków, zapachu łąk